Dar wywoływania emocji, czyli rozmowa z Mickaelem Brunem-Arnaud, autorem powieści ZWIERZOKSIĄG

Dar wywoływania emocji, czyli rozmowa z Mickaelem Brunem-Arnaud, autorem Zwierzoksięgu

O swojej niezwykle poruszającej i bestsellerowej powieści „Zwierzoksiąg”, opowiada jej autor Mickael Brun-Arnaud

Zdecydowana większość książek dla dzieci opowiada nam bardzo pozytywne historie, w których wszyscy są szczęśliwi. Tymczasem tutaj mamy do czynienia z podjęciem niezwykle trudnego, bo bolesnego dla bliskich i niezrozumiałego tematu. Dlaczego autor zdecydował się na taki nietypowy krok i czy w ogóle Alzheimer jest tematem, któy warto poruszyć w książce dla dzieci opowiada nam Mickael Brun-Arnaud. 

„Zwierzoksiąg” to powieść dla dzieci, która zawiera w sobie trudny temat choroby Alzheimera. Czemu zdecydował się Pan na napisanie książki dla dzieci, a nie dla dorosłych?

Jako autor książek dla dzieci mam ogromną szansę, by dotrzeć do osób w każdym wieku. Literatura dziecięca daje mi możliwość mówienia o poważnych sprawach w otoczce przytulnego i estetycznego świata takiego jak las z mojej powieści. Wchodzenie do tego świata podczas pisania kolejnych części to zawsze ogromna i bardzo intymna przyjemność. Jest on moim schronieniem i dzielę się nim z każdym, kto jest gotowy na przygodę z Archibaldem i Ferdynandem.Myślę, że mam dar do wywoływania emocji, do dostrzegania i opisywania światła i miłości tak jak i tych mrocznych uczuć. Uważam, że to odpowiedzialność autorów literatury dziecięcej, by przedstawiać ambiwalencję życia — wzloty i upadki — uczucia nasze i innych; i by tworzyć światy, które są odbiciami naszych. A także cenić empatię i dobro, które nosimy w sobie.

Czy jakieś prawdziwe osoby były inspiracją do stworzenia Archibalda, Ferdynanda i innych postaci?

„Zwierzoksiąg” był dla mnie szansą, by oddać hołd ludziom, którzy mnie otaczają — moim cudownym przyjaciołom, jak i pacjentom [autor pracował w domu opieki jako opiekun osób starszych - przy. red.], którymi kiedyś się zajmowałem.

Czytelnicy, zarówno młodsi, jak i starsi, często porównują mnie do Archibalda. To pochlebne porównanie — jest on dobry i cierpliwy — jednak nosi w sobie wiele z moich własnych wad: to domownik, który woli przygody na papierze w otoczeniu swoich ukochanych książek.

Ferdynand na swój sposób jest uosobieniem wszystkich niezwykłych osób starszych, które miałem przywilej poznać jako opiekun.

Gdzieniegdzie między rozdziałami, można się natknąć na znajomą twarz przemienioną w zwierzę — czy to osoby, którą polubiłem, lojalnego przyjaciela, pracownika księgarni, z którym współpraca nie zawsze była łatwa, czy to czułej kochającej matki.


Pańska księgarnia nazywa się Złoty Lis, bohaterem książki także jest lis. Czy jest to dla Pana szczególne zwierzę? Jeśli tak, to dlaczego?

 
Lis był moim wiernym towarzyszem podczas wszystkich moich przedsięwzięć: Złoty Lis - moja księgarnia, Lisia Kawiarenka - moja herbaciarnia… Lubię myśleć o lisie jak o szczęśliwym talizmanie, który był ze mną od początku mojej przygody. Mimo to, gdy byłem dzieckiem, lisy były szkodliwymi złodziejami, które porywały moje biedne kury na farmie w Prowansji, na której dorastałem. Teraz czerpię radość z ukazywania delikatniejszego, bardziej pozytywnego oblicza tego stworzenia. Jest ono zbyt często oczerniane w bajkach dla dzieci.

Gdy lisy są określane jako utrapienie to czuję, że powinienem zmienić sposób, w jaki się je postrzega.


Babcia odgrywała dużą rolę w pańskim życiu. Czy mógłby nam Pan coś o niej opowiedzieć? Czego Pana nauczyła? Jakie ma z nią Pan skojarzenia?

Babcia była dla mnie bardzo ważna. To dzięki niej powstały moje najsilniejsze wspomnienia z dzieciństwa związane z książkami. Babcia miała klucze do magicznej przestrzeni miejskiej biblioteki w Apt, w Prowansji gdzie mieszkaliśmy. Dzięki temu ja byłem uprzywilejowany, jeśli chodziło o dostęp d książek. Często tam przebywałam wracając ze szkoły i przeczytałem wtedy najpiękniejsze książki mojego dzieciństwa.

Jako dziecko otrzymałem rzadką szansę poznania mojej prababci, Anity — i, co jest jeszcze bardziej niezwykłe, jej matki, mojej praprababci. Nazywałem ją Mamé i była dla mnie całym światem. To ona witała mnie każdego dnia w południe, gdy wracałem ze szkoły: razem jedliśmy lunch, gdy na ekranie leciały bajki. Podczas rodzinnych uroczystości była moim partnerem do tańca; podczas długich, świątecznych uczt, moim ulubionym sąsiadem przy stole. Do dziś, pozostaje największą stratą mojego życia. Urodzona w 1922 żyła z rzadko spotykaną odwagą i wolnością, niezwiązana z dyktatami patriarchalnego świata. Była kobietą, która wiecznie szukała szczęścia. Gdy nie dostawała go od życia i męża, postanawiała sama to zmienić. Niezmiennie ją podziwiam za to wszystko.

 
Porusza Pan trudny temat choroby Alzheimera w swojej książce. Czy czytał Pan książki z takimi motywami w dzieciństwie? Czy czytelnicy są otwarci na takie tematy? Jak zdecydował się Pan podejść do tematu zapominania?


Lubię nazywać Alzheimera “zapominalią” a jako pracownik księgarni, czy opiekun osób starszych obserwowałem cierpiące na nią osoby wielokrotnie i latami. Nie jest to przyjemny temat w rozmowach z dorosłymi. Potrzeba wiele odwagi i akceptacji, by rozmawiać o naszej własnej skończoności, o strachu przed niepamięcią, o zdolności, by dać odejść bliskim. Powieść to według mnie bardzo dobry sposób na subtelną, metaforyczną i podświadomą naukę o tym, czym jest taka choroba. To jest potęga literatury dziecięcej.

W książkach obrazkowych dla młodszych dzieci często pojawia się motyw kochających babć i dziadków przedstawianych w sposób czuły. Jednak na półkach z książkami dla starszych dzieci próżno go szukać. A przecież to właśnie w tym okresie życia zaczyna budzić się prawdziwa empatia.

To cenny okres — kiedy dziecko jest gotowe wyruszyć na przygodę w poszukiwaniu radości, jednak również jest już zdolne do odczuwania głębszego wydźwięku wydarzenia. Dzięki takiej historii mogą podejść do tej niepojętej choroby poprzez pryzmat metafory.

 
Co było dla Pana inspiracją?


Jako młodego czytelnika, bardzo pociągały mnie angielskie powieści detektywistyczne oraz literatura dla dzieci: „Kubuś Puchatek” A. A Milne, „Miś Paddington” Michaela Bonda, powieści Beatrix Potter, Sherlock Holmes. Odkryłem „O czym szumią wierzby”, „Żabek i Ropuch” i resztę twórczości Arnolda Lobela, „W jeżynowym ogrodzie” Jill Barklem. Wpłynęła na mnie zdolność tych autorów do opowiadania historii, praca z ziemią związana z porami roku, piękno i okrucieństwo natury oraz umiejętność mówienia o człowieczeństwie przy użyciu uroczych stworzeń: niedźwiedzia, żaby, ropuchy, myszy… I oczywiście lisów!

 
Mam tu parę cytatów od polskich recenzentów Pańskiej książki. Szczególnie poruszyły mnie słowa o „pękających sercach”, ponieważ książka rzeczywiście budzi wiele emocji. Wiele osób napisało, że doprowadziła ich do łez. Jak by to Pan skomentował?

“Prawdziwy klejnot skąpany we wrażliwości i prawdziwej przyjaźni. Oczarował mnie świat tych postaci”

“Książka, która łamie serca tylko po to, by na nowo je skleić, wlewając w nie hektolitry ciepła”

“To niebywała lektura, która sprawi, że twoje dziecko będzie wrażliwe na innych ludzi, emocje i przemijalność”

 
Takie piękne komplementy zawsze peszą i za każdym razem odpowiadam, całkiem szczerze, że bardzo mnie poruszają.

Jeśli jest jedna rzecz, której nauczyłem się z tych ciepłych słów, to to, że ta historia ma moc, by uleczyć nasze wewnętrzne dziecko.

Gdy byłem młody, istniały prawdy, które były pieczołowicie trzymane z dala ode mnie - z miłości. Długo utwierdzano mnie w przekonaniu, że jedyne historie warte opowiedzenia, to te ze szczęśliwymi zakończeniami. Jednak w miarę dorastania zdałem sobie sprawę, że życie to nic więcej jak ciąg pięknych i bolesnych chwil — i trzeba tak naprawdę cenić obie, żeby żyć szczęśliwie.

 
Pańskie książki zawierają piękną treść, ale również wyróżniają się ilustracjami. Czy miał Pan wpływ na wybór ilustratora?

 
Jako pracownik księgarni, współpracowałem ze wspaniałymi francuskimi ilustratorami: tworzyliśmy zakładki, wydruki, przypinki i nawet kolekcję ziołowej herbaty. Poznałem Sanoe w 2020, gdy pracowaliśmy przy zakładkach do książek. Od razu coś nas połączyło i dziś ufam jej całkowicie. To ja przedstawiłem ją francuskiemu wydawcy - L’École des Loisirs. Wiedziałem od pierwszej ilustracji, że mamy w głowie podobny obraz tej historii. Potrafiła zajrzeć mi do głowy i przelać to na papier, a przy tym wciąż mnie zaskakiwała - wiedziała, czego chcę, lepiej niż ja sam.

 
Ostatnie pytanie dotyczy Pana księgarni. Najpierw małe wprowadzenie. W Polsce książki sprzedają się głównie przez internet a każdego roku małe księgarnie upadają. Jest ich coraz mniej, coraz trudniej jest im utrzymać się na rynku i konkurować z cenami proponowanymi w internecie. Prowadzi Pan wspaniałą księgarnię w samym sercu Paryża. Czy łatwo jest utrzymać się z prowadzenia księgarni we Francji? Czy ma Pan wielu klientów?

Kiedy w 2018 r. po raz pierwszy zamarzyłem o otwarciu własnej księgarni, wielu radziło mi, bym był ostrożny albo nawet całkowicie porzucił ten pomysł.

Rynek wydawniczy potrafi być okropnie nieprzewidywalny, a książki to produkt o niskiej marży. We Francji wiele księgarni zamyka się zaledwie kilka miesięcy po otwarciu.

Wierzyłem jednak w swoją wizję: poza sprzedażą książek chciałem abyśmy sprzedawali sny.

Gdy stworzyłem Złotego Lisa, chciałem stworzyć coś więcej niż tylko sklep. Chciałem zbudować miejsce, w którym doświadcza się całkiem nowych rzeczy, do którego ludzie będą chcieli przychodzić, a poza odnalezionymi historiami odnajdą nowe pasje albo przyjaciół.

Dzięki starannie prowadzonym social mediom, które zapraszały wszystkich do zostania „lisiątkami” naszej księgarni, razem z przemyślanymi rekomendacjami oraz ciepłą, przyjazną atmosferą, moja księgarnia stała się francuskim liderem sklepów komiksowych — i jestem z tego dumny. Dla mnie najpiękniejsze projekty to te, które łączą ludzi.

Oczywiście były trudne momenty — ekonomiczne upadki, lockdown, kryzysy polityczne — jednak pomimo to, księgarnia wciąż istnieje dla wszystkich, którzy potrzebują opowieści.

 

Autor powieści "Zwierzoksiąg" Mickael Brun-Arnaud

Mickael Brun-Arnaud

 

wrzesień 2025

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl